...

sobota, 9 kwietnia 2016

lll. Hokage

— Kakashi możemy porozmawiać?
Srebrnowłosy spoglądał ze zdziwieniem na dziewczynę stojącą przed nim. Wyglądała na zmartwioną. Długo się nie zastanawiając, wpuścił ją do środka. Zapytał się czy chce kawę. Ona tylko skinęła głową. Kakashi poszedł do kuchni, zostawiając zielonooką w salonie. Z szafki wyjął dwa kubki, wsypał po dwie łyżeczki kawy i czekał aż woda się zagotuje. Już po chwili słychać było gwizd czajnika. Wyłączył gaz i zalał wcześniej przygotowany napój. Na małej tacy położył jeszcze kilka ciastek, które mu zostały. Postawił ją na małym, brązowym stoliczku stojącym przed kanapą. Skinieniem ręki zaprosił dwudziestolatkę do poczęstowania się. Ta z chęcią wzięła małe, czekoladowe ciasteczko ze spodka i pomału zaczęła je jeść.
— O czym chciałaś porozmawiać?  —  Hatake spytał nagle Sakurę.
Nie wiedziała jak się go o to zapytać żeby go nie zranić. Wzięła głęboki wdech i powiedziała:
— Wiem, że ciężko Ci o tym pewnie rozmawiać, ale proszę. Powiedz mi skąd masz tą bliznę. Martwię się. Dzisiejszego dnia myślami byłeś gdzieś indziej. Jeżeli komuś o tym powiesz, będzie ci lepiej.
Kakashi spuścił głowę i przyglądał się swoim nogą. Nie wiedział od czego zacząć. Był pewny, że może jej wszystko powiedzieć. Ufał Haruno. Była dla niego bliską osobą.
— Sakura... Nie wiem od czego zacząć. Pamiętasz tą bliznę na moim brzuchu?  —  skinęła głową, upijając trochę kawy —  Podczas mojej misji zaatakowała mnie pewna osoba, która uważana była za martwą. Była nią moja żona, Hana.
— Przecież to niemożliwe. Ona nie zginęła przypadkiem na tej misji dziesięć lat temu? Zapoznałam się z większością twoich misji. —  spojrzał na nią pytającym wzrokiem —  Tsunade mi kazała. Uznała, że mogę się przydać, kiedy zostaniesz...
Urwała. Zapomniała, że Hatake jeszcze się nie zgodził na przyjęcie tego stanowiska. Spojrzała na niego. Nie był zły. Był raczej zamyślony.
— Ona mi nie wybaczy. Obwinia mnie za to, co się wtedy wydarzyło. Nic jej nie powstrzymywało od tego, aby mnie zaatakować. Gdyby nie Jiraiya pewnie bym już nie żył.
— Kakashi... Przepraszam. Nie powinnam zaczynać tego tematu.
— Nie przepraszaj. Nie masz za co. Musiałem w końcu o tym komuś powiedzieć.
— Dziękuję, że jestem to właśnie ja. —  Znowu upiła trochę kawy.
Rozmawiali tak aż Sakura nie zasnęła na kanapie Kakashiego. Nic nie dał jej kubek mocnej kawy. Była godzina 5:42. Sakura zaczynała swoją zmianę o 8:00. Spojrzał na nią. Nie miał serca jej budzić. Była taka niewinna gdy spała. Ubrał się w swój standardowy strój, granatową bluzę i spodnie, maskę i zgniło — zieloną kamizelkę shinobi. Odkąd skończyła się wojna, nie zakrywa swojego lewego oka. Nie miał już Sharingana. Napisał krótki liścik, zrobił śniadanie Sakurze i położył wszystko na kuchennym stole. Wyszedł ze swojego domu i udał się do siedziby Hokage.
Po dziesięciu minutach dotarł do budynku. Zauważając, że okno było otwarte, wskoczył przez nie do gabinetu Tsunade. Ta siedziała w fotelu. Wydawało się jakby w ogóle nie spała. Podszedł do niej. Miała cienie pod oczami. Jej twarz wyglądała na zmęczoną. Na biurku znajdowały się akta ze starej misji. Kakashi rozpoznał ją. Misja z przed dziesięciu lata. Ta, na której zginęła, a przynajmniej tak myśleli, Hana.
— Dlaczego przeglądasz ten raport Tsunade?
— Kakashi, pamiętasz, jakie pieczęcie wykonywał tamten mężczyzna? W ogóle jak on wyglądał. Nigdzie nie mogę tego znaleźć w raporcie.
— Nie zdążyłem zauważyć wykonywanych pieczęci. Za szybko to robił. Wiem, że używał do tego krwi, ale nie była to na pewno technika przywołania. Wygląd mężczyzny? Jakby się zastanowić, miał mniej więcej 20 lat. Miał blond włosy zaczesane do tyłu. Nie miał żadnego ochraniacza. Tak jakby nie był shinobi.
— Miał jakieś znaki szczególne? Blizny, znamiona?
— Nie. Jedno, co mi się rzuciło w oczy było to, że z twarzy przypominał mi kogoś. Tsunade, miał podobne rysy do Ciebie.
Tsunade rozszerzyła oczy. Wyglądały jakby miały jej zaraz wypaść z oczodołów. Miał podobne rysy twarzy do mnie?
— Jesteś pewien. To było bardzo dawno. Może tylko ci się wydaje?
— Jestem pewien. To była jedyna rzecz, która rzuciła mi się w oczy.
Tsunade zamyśliła się. Kto mógłby być podobny do niej? Nikt z jej krewnych nie żył od dawna.
— Tsunade zapomniałbym. Przyszedłem do ciebie w dwóch sprawach. Pierwsza to taka, że proszę cię o usprawiedliwienie nieobecności Sakury. Przyszła dzisiaj w nocy do mnie, bo chciała porozmawiać i usnęła na mojej kanapie. Nie chciałem jej budzić.
— Dobrze. Powiem Shizune, aby wzięła jej zmianę. A druga sprawa?
— Zgadzam się na twoją propozycję. Jeżeli Jounini Konohy i rada z Panem Feudalnym na czele się zgodzą, zostanę Szóstym Hokage.
Tsunade znowu rozszerzyła swoje brązowe oczy. Nie wiedziała, że tak łatwo pójdzie. Myślała, że Kakashi będzie się sprzeciwiał. Z uśmiechem na ustach odparła:
— Już zgłosiłam cię jako kandydata. —  Kakashi nie był zdziwiony. Znał Tsunade. Zawsze stawiała na swoim. Ludzie bali się jej sprzeciwić —  Możesz wyczekiwać posłańca jeszcze w tym tygodniu.
Kakashi podziękował i wyszedł z domu. Postanowił się przejść po wiosce. Niedługo miał zostać głową osady. Ludzie pomału zaczęli wychodzi na ulicę. Było dość wcześnie. Wiał chłodny wiatr. Kilka minut później znalazł się na skale, w której wyryto twarze wszystkich pięciu Hokage. Niedługo miała się również pojawić i jego.

~***~
P.O.V. Sakura
Wstałam. Obudziłam się na czyjejś kanapie. Nie byłam u siebie w domu. No tak. W nocy przyszłam do Kakashiego. Podniosłam się z mojego miejsca spania. Skierowałam się w stronę kuchni. Byłam miło zaskoczona. Na stole znajdował się talerz z dwoma kanapkami jak również herbata, niestety już chłodna. Pewnie musiał wcześnie wyjść. Pod talerzem znajdowała się kartka. Było na niej napisane:
‘'Witaj Sakura,
Jeżeli to czytasz to znaczy, że jeszcze nie wróciłem a ty już wstałaś. Zrobiłem Ci śniadanie. Możesz je spokojnie, bez pośpiechu zjeść. Nie musisz iść na swoją poranną zmianę. Poszedłem do Tsunade, aby zamieniła ci dyżur. Nie chciałem cię budzić. Nie wiem o której wrócę. W łazience masz naszykowane dwa ręczniki. Jest tam też moja podkoszulka. Czuj się jak u siebie w domu.
Kakashi'’
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma. Pomyślał. Wiedział pewnie, że nie wstanę na swój dyżur. Zjadłam wcześniej przygotowane przez Kakashiego kanapki i popiłam herbatą. Były bardzo dobre. Ruszyłam w stronę łazienki. Na pralce leżały dwa duże, kremowe, puchowe ręczniki. Pod nimi znajdowała się czarna bokserka Kakashiego. Znajdował się na niej symbol jego klanu, Hatake. Był ostatnim jego członkiem, ale czy napewno? Przecież była jeszcze Ona. Weszłam pod prysznic. Ze słuchawki leciała gorąca woda, rozluźniając moje mięśnie. Rozmowa z srebrnowłosym dobrze mi zrobiła. Gdy wyszłam spod prysznica, założyłam jeden ręcznik na moje różowe włosy a drugim zaczęłam wycierać swoje ciało. Zapomniałam, że nie mam przecież ubrań na zmianę. Czyżby będę zmuszona do chodzenia w rzeczach Kakashiego? Założyłam czarna podkoszulke. Była na mnie o wiele za duża. Wyczuwałam na niej zapach srebrnowłosego. Założyłam róg ubrania na nos i mocno się zaciągnęłam. Zarumieniłam się. Spodobał mi się ten zapach. Włożyłam moje ubrania do pralko-suszarki i ją włączyłam. Nagle do mieszkania ktoś wszedł. To pewnie on.
— Wróciłem!
— Jestem w łazience!  —  odkrzyknęłam.
Już miałam wychodzić, kiedy przypomniałam sobie, że nie mam na sobie bielizny. Zarumieniłam się, ale zapytałam Kakashiego czy nie ma nowych bokserek. Ten po chwili zapukał w drzwi i podał mi jeszcze nie rozpakowaną bieliznę , o dziwo damską . Pewnie to jego żony. Posmutniałam. Zastanawiałam się czy powinnam je założyć, ale jeżeli miałabym wybierać między chodzeniem po jego mieszkaniu bez majtek a chodzenie w jeszcze nie używanej bieliźnie Hany, wybrałam drugą opcję. Naciągnęłam na siebie biały, bawełniany materiał i wyszłam z łazienki. Zostałam Kakashiego w kuchni przy kuchence. Smażył coś na patelni. Po krótkiej chwili poczułam zapach jajecznicy. Podeszłam bliżej. Poczułam mocny zapach ziół. Kakashi umiał gotować? Nawet prosta jajecznica wygląda apetycznie.
— Wyjmiesz dwa talerze, widelce i kubki? Chcesz herbatę czy kawę? Zaraz zagotuje się woda.
— Herbatę. Po kawie mogę znowu usunąć  — zaśmiałam się.
Wyjęłam dwa kwadratowe talerze i sztućce. Z szafki nad regałem znalazłam dwa niebieskie kubki. Włożył torebkę z herbatą i zalał wodą. Jajecznica była już gotowa. Nałożył nam po równej porcji i siadł przy stole, wcześniej odsuwając mi krzesło. Danie pachniało wyśmienicie. Wyczułam zapach Bazyli, którą bardzo lubiłam. Kakashi nie ruszył swojej porcji. Czekał, aż ja skończe swoją.
Po skończonym śniadaniu poszłam do łazienki sprawdzić czy moje ubrania były już suche. W tym czasie Hatake zaczął jeść swoją chłodną już porcję jajecznicy.                                                                             Po kilku minutach wyszłam z łazienki w moich ubraniach. Wzięłam ze sobą podkoszulek Hatake, aby móc mu go oddać.
— Nie musisz mi jej oddawać. Możesz ją zatrzymać. Mam ich na tyle —  i uśmiechnął się. A przynajmniej mi się tak wydawało. Miał maskę i nie było widać, ale znałam go tyle lat, że można było się domyślić kiedy się uśmiecha.
Odwzajemniłam uśmiech. Nagle w mieszkaniu pojawił się zakapturzony członek ANBU w białym płaszczu.
— Kakashi Hatake jest wzywany przez piątą Hokage i Pana Feudalnego.
— Tak szybko? Dobrze. Zaraz się tam pojawię.
— O co chodzi? —  zapytałam ze zdziwieniem.
— Dowiesz się już niedługo. —  Powiedział Kakashi. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. Moje policzki zaczęły mnie piec.
Cała nasza trójka wyszła z budynku. Ja skierowałam się do swojego mieszkania, a Kakashi wraz z członkiem ANBU ruszyli w stronę rezydencji Hokage. Zanim zniknęli, obejrzałam się przez ramię. Zdziwiło mnie to, ale on wykonał ten sam ruch. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Po chwili zniknęli.
~***~
Kakashi spojrzał się przez ramię. Ujrzał zielone oczy, które wyglądały jak szmaragdy. Wpatrywał się w nie a ona w jego. Zauważył na jej policzkach czerwony rumieniec. Zniknął w chmurze dymu. Po chwili znalazł się przed wielkimi, dębowymi drzwiami, które prowadziły do sali obrad. Bez pukania wszedł do środka. W pomieszczeniu znajdowała się Tsunade, Jiraiya, Pan Feudalny i kilku wysoko postawionych Jouninów między innymi Asuma i Anko. Wszyscy na jego widok wstali. Tsunade swoim doniosłym głosem oznajmiła:
— Przywitajmy szóstego Hokage wioski liścia, Kakashiego Hatake. —  Na to zdanie, wszyscy zebrani pokłonili się nowo wybranemu Kage.
Kakashi był zaskoczony, że tak szybko podjęto decyzję. Myślał, że będą mieli coś przeciwko wiekowi, ale przypomniał sobie, że jego były mistrz był od niego młodszy kiedy został czwartym Hokage.
— Jutro w samo południe przywitasz wioskę na balkonie siedziby Hokage. Niedługo zwolnię ci mieszkanie przeznaczone dla Hokage.
— Nie trzeba. Pozostanę w swoim. Mam do niego sentyment.
— Dobrze. Ktoś przyniesie Ci strój Hokage, który musisz założyć jutro. Musisz wybrać również kogoś, kto będzie pomagać ci w podejmowaniu decyzji.
— Już wiem kogo wybrać. Najlepszego stratega w Konosze jak nie w całym świecie Shinobi. Ucznia Asumy, Shikamaru Nara. Sam go o tym powiadomię.
Gdy wszystko zostało ustalone i gdy wszyscy pogratulowali Kakashiemu, ten udał się do swojego mieszkania. Była godzina dwunasta. Trochę mu zeszło na spotkaniu. Nie mógł w to uwierzyć. Został Szóstym Hokage. Przecież nie był taki silny jak inni. Znał silniejszych shinobi w wiosce. Nawet jego były uczeń, Naruto, przewyższał go siłą dziesięciokrotnie. Zanim się zorientował, znalazł się w swoim mieszkaniu. Postanowił zrobić sobie obiad. Wstawił wodę na ryż i zabrał się za przygotowywanie kurczaka w curry.
Zrobienie obiadu zajęło mu godzinę. Zapach kurczaka roznosił się po całym domu. Zjadł przygotowany przez siebie posiłek i ruszył w stronę łazienki, ale przerwało mu pukanie do drzwi. Kiedy je otworzył, ujrzał Asumę, Gaia i Jirayę.
— Może wybrałbyś się z nami do gorących źródeł? To ostatni dzień twojej wolności. Potem nie będziesz miał czasu dla swoich przyjaciół.
Kakashi zgodził się na propozycje swoich kompanów. Zamknął dom i ruszył z trójką shinobi w stronę gorących źródeł.
Gdy dotarli na miejsce, Jiraiya jak zwykle podglądał kobiety z drugiej strony parawanu a reszta zaczęła rozmawiać o stanowisku Hokage. Asuma podziękował Kakashiemu za wybranie Shikamaru na jego stratega. Gai jak zwykle zaczął gadać o sile młodości.
W gorących źródłach spędzili dobre kilka godzin. Gdy z nich wyszli, Gai udał się na swój wieczorny trening z Rockiem Lee, Asuma wrócił do swojej rodziny a Jiraiya odprowadził Hatake do jego domu. Podczas drogi wspomniał, że jest z niego dumny. Byli już przy jego drzwiach, kiedy Jiraya powiedział do srebrnowłosego:
— Kakashi, mam do ciebie prośbę. Nie przejmuj się teraz Haną. Będziesz miał ważniejsze sprawy na głowie.
— Jak mam się nie przejmować Haną?! Mam tak po prostu o niej zapomnieć?! Tak się nie da. Muszę wyjaśnić tą sprawę. —  Spojrzał się na swoje buty  —  Przepraszam, jestem zmęczony. Muszę wypocząć. Widzimy się jutro. Do zobaczenia.
— Do zobaczenia...
W tym momencie się pożegnali. Kakashi wszedł do swojego domu. Wziął prysznic i przebrał się w swój szary dres, po czym poszedł spać. Tej nocy śnił mu się miły sen, pierwszy raz od kilku miesięcy. Wspominał w nim czasy, kiedy Naruto, Sasuke i Sakura mieli po dwanaście lat i właśnie zdawali jego egzamin.
Obudził się o godzinie dziesiątej. Na jego stole w pokoju leżał już śnieżnobiały z czerwonymi elementami strój Hokage, oraz trójkątna czapka z symbolem ognia na środku jednego z kątów. Zjadł śniadanie i zaczął się szykować. Był gotowy pół godziny przed czasem. Postanowił pójść już do gabinetu Hokage. Jego gabinetu. Była tam już Tsunade i Jiraya. Zbieg okoliczności? Nie. Kakashi wiedział, że między nimi od dawna jest uczucie. Wiedział to już trzy lata temu, kiedy wyruszyli na misję.
Para zakochanych przywitała Szóstego.
— Do twarzy ci w tym stroju. Lepiej w nim wyglądasz niż ja. Szkoda, że nosisz maskę. Lepiej byś wyglądał bez niej.
— Maska to mój element rozpoznawczy. Wiesz, że niewiele osób widziało mnie bez niej.
— Tak, tak wiem. Dobra. Musimy się zbierać. Zaraz zacznie się powitanie.
Po dziesięciu minutach wszyscy znaleźli się na dachu budynku. Była punktualnie dwunasta.
Tsunade i Kakashi zbliżyli się. Była Hokage podeszła bliżej barierki.
— Powitajcie nowego Hokage, Kakashiego Hatake.
Na te słowa Srebrnowłosy podszedł do barierki i stanął na miejscu Tsunade, która wycofała się do tyłu. Zdjął nakrycie głowy i przywitał wszystkich słowami:
— Jestem Szóstym Hokage! Będę bronić wioski aż do ostatniego tchu! Nie pozwolę nikomu skrzywdzić moich przyjaciół!
Wszędzie było słychać brawa. Z oczu Tsunade zaczęły lecieć drobne łezki.

~***~

Minęło kilka dni odkąd Kakashi został Hokage. Hatake zdążył się przyzwyczaić do swojego biura. Była godzina ósma. Wezwał do swojego biura Naruto, Sasuke i Saia.
— Mam dla was misję rangi S. Została zgłoszona przez samego Kazekage, Gaarę. Udacie się do Sunagakure.
Misja polega na obronie wioski i zbadanie przyczyn zaatakowania jej przez tajemniczych ninja. Ostatnim razem, gdy atakowali, Gaara  nie był nawet szukany. Najwidoczniej to nie on był ich celem.
— Tak! Kiedy wyruszamy?
— Jak najszybciej. Misją będzie dowodził Sasuke. Naruto masz się go słuchać.
— Dobrze, dobrze.
— Polecicie na atramentowych ptakach Saia. Musicie być tam jak najszybciej. Sasuke tu masz wszystkie dane dotyczące misji. W Sunie otrzymacie dodatkowy oddział. Teraz idźcie się przygotować. Ruszcie dzisiaj o dziesiątej.
— Tak! —  Cała trójka odparła jednocześnie.
Punktualnie o dziesiątej drużyna wyruszająca do Sunagakure była już pod bramą wioski. Kakashi wyszedł im na pożegnanie wraz z Tsunade, która pomagała mu jeszcze w ogarnięciu spraw związanych z wioską, Jiraiya oraz Sakura. Gdy trójka Jouninów ruszyła w stronę kraju wiatru, Hatake wraz z jego obstawą ruszyli do siedziby Hokage. Z przodu szła dwójka Sanninów. Zaraz za nimi szedł srebrnowłosy. Ostatnia szła Sakura. Nadal rozmyślała o sytuacji sprzed kilku dni, kiedy to Kakashi pocałował ją w czoło.

Pewnie to dlatego, że byłam jego uczennicą...
Kilka godzin później, kiedy ludzie schodzili się do domów na obiady, Kakashi nadrabiał zaległe dokumenty.
— Tsunade nigdy nie chciało się pracować. Wszystko zostawiła na mojej głowie.
Nagle do jego biura wpadł członek ANBU w białym płaszczu i masce lisa.
— Szósty, nasze jednostki wykryły obcych shinobi. Trójka ninja zbliża się do bramy. Dwoje mężczyzn i jedna kobieta.
Kakashi szybko wyszedł ze swojego gabinetu. Miał na sobie swój tradycyjny strój tylko, że zamiast kamizelki Junina, miał na sobie biały płaszcz z czerwonymi płomieniami na dole i napisem "Szósty Hokage".
Po niespełna minucie dotarli do bramy. Stała tam trójka shinobi. Tak jak mu powiedziano, kobieta i dwójka mężczyzn. Rozpoznał ją od razu. Przed nim stała Hana. Na swoim czole miała ochraniacz Konohy z przekreślonym symbolem liścia. Miała długie brązowe włosy, o wiele dłuższe niż tamtej nocy. Zielone oczy pozbawione były uczuć, tak samo jak tamtego dnia. Kakashi chwycił się za brzuch.
Obok niej stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Jego włosy były bardzo krótkie. Były koloru czarnego.
Jego ochraniacz znajdował się na szyi. Był na nim znak wioski trawy i tak samo jak u brązowowłosej, był przekreślony. Za dwójką shinobi stał chłopak o blond włosach zaczesanych do tyłu. Jego oczy, koloru błękitnego, wypełnione były pogardą. Był to ten sam chłopak, co dziesięć lat temu.
Cała trójka miała na sobie czarne płaszcze sięgające im do łydek. To co zastanawiało wszystkich, było brak ochraniacza u blondyna.
— Zbiegli ninja? Zaraz, poznaję tą kobietę. Hokage, czy to nie jest Hana, pańska zmarła żona?
— Tak, to ona... Uważajcie na tego blondyna. Pilnujcie go, gdy robi pieczęcie.
W tym momencie za Kakashim pojawiła się grupa ANBU i kilku Jouninów, w tym Sakura i Shikamaru.
— Spokojnie. Przyszedłem się tylko przywitać z moją mamą. —  Wychodząc przed dwójkę wrogich shinobi, białowłosy dodał —  Chciałbym się zobaczyć z Piątą Hokage, Tsunade Senju...


---------------




Dop. aut.:

Oddaję w wasze ręce trzeci rozdział "W blasku księżyca". 

Przepraszam za wszelkie błędy i braki przecinków. Mogły mi umknąć podczas sprawdzania. 



Edit:
Nie wiem dlaczego wyświetla się dziwnie tekst od momentu kiedy jest perspektywa Sakury. Spróbuję coś z tym zrobić, ale nie obiecuję, że mi się to uda.


4 komentarze:

  1. Suuuuuper :) Trochę tajemnic rozwikłanych , Hana to żona Kakashiego (młodo się ożenił ) a ten blondasek to syn Tsunade i jak ona może nie wiedzieć o jego istnieniu o_o Ciekawe co teraz będzie z nimi , czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam w którym rozdziale, ale będzie wytłumaczone o co chodzi z tym chłopakiem. Obecnie zatrzymałam się na 8 rozdziale na wattpadzie. Po egzaminach zacznę następny.

      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Piszesz opowiadanie anime/manga którego tematyką jest Naruto? Zgłoś się do naszego spisu ---> http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest już zapisany do jednego ze spisów. Button znajduje się na dole po prawej stronie :)

      Usuń

CREATED BY
Mayako