...

niedziela, 22 maja 2016

V. Szpital

— O nie... Ona... Ona zapadła w śpiączkę...
— Jak to?! Dlaczego?! — Do sali wpadł Jiraiya, któremu nie udało się dogonić Satoshiego.
— To  zapewne przez stres. To musiało dość mocno wpłynąć na psychikę Tsunade. Prawdopodobnie podświadomie wprowadziła się w ten stan. Nie wiem, kiedy się obudzi… — Odpowiedziała Sakura. Obawiała się, że minie dość dużo czasu zanim jej mentorka się wybudzi. Różowowłosa pamiętała jeszcze jak podczas ataku Paina na Konohe, Tsunade wykorzystała za dużo czakry i wpadła w śpiączkę.— Jest podpięta pod urządzenia. Gdyby coś się z nią działo jak najszybciej mnie o tym poinformuj Shizune. Na razie jest pod twoją opieką. Ja zajmę się Kakashim.
— Dobrze  Sakura. Oby to nie trwało zbyt długo.
— Jiraiya, dogoniłeś tego chłopaka?
— Nie, niestety nie udało mi się to.
Po tych słowach Sanin wraz z Haruno udali się do sali, w której przebywał Kakashi. Gdy do niej weszli srebrnowłosy leżał pod śnieżnobiałą kołdrą, która sięgała mu aż do czubka nosa. Gdy podeszli bliżej, zauważyli, że miał zamknięte oczy. Zapewne spał. Nie dziwili się. Musiał być wykończony po tak długiej bitwie. Sakura zauważyła, że był spocony. Przyłożyła swoją dłoń do czoła pacjenta. Było gorące. Kazała pielęgniarce podać leki przeciwgorączkowe i tabletki wzmacniające z receptury różowowłosej. Zanim wyszła z sali, spojrzała się na śpiącego Kakashiego. Wyglądał tak niewinnie podczas snu. Zaczęła się dziwnie czuć. Zrobiło się jej gorąco. Z tego stanu wyrwała ją chłodna dłoń Sanina. Spojrzała się na niego i ruszyła do swojego gabinetu. Podczas drogi do niego, pomyślała, że skoro Tsunade teraz jest w śpiączce to większość jej obowiązków przejdzie na nią. Zwłaszcza zarządzanie szpitalem.
Gdy doszli do jej gabinetu, spytała się Jiraiyi czy on wiedział cokolwiek o synu Tsunade. Ten spuścił głowę i myślał przez chwilę. Wydawało się jakby nie wiedział, w jakie słowa ubrać swoje myśli.
— Tak. Tsunade miała syna. Urodziła go w wieku dwudziestu siedmiu lat. Jakiś czas po tym wydarzeniu zmarł jego ojciec, Dan Kato. Powinnaś go kojarzyć. Tsunade zapewne wiele o nim opowiadała. Była pogrążona w wielkim smutku, ale starała się tego nie okazywać. Starała się być silna dla niego. Po śmierci Dana, Tsunade wzięła pod opiekę Shizune i udała się w podróż. Było dobrze przez kilka miesięcy aż nagle zaatakowano je. Shizune została wtedy poważnie ranna. Tsunade starała się walczyć, ale miała ze sobą kilku miesięcznego Satoshiego. Opowiadała mi o tamtym dniu. Pamięta tylko tyle, że dostała czymś mocno w głowę. Widziała tylko jak jakiś ninja zabierał Satoshiego z jej rąk. Nic nie mogła zrobić. Wtedy widziała go po raz ostatni...— Przerwał. Podniósł wzrok i spojrzał na Sakurę. — Wszyscy myśleliśmy, że nie żyje.
— Jak to wszyscy. Kto jeszcze o tym wiedział? Każdy w wiosce był zdziwiony, kiedy wyznał, że jest synem Tsunade.
— Przepraszam, źle dobrałem słowa. Wiedzieliśmy o tym tylko Ja, Tsunade, Trzeci i jego żona Biwako oraz dwóch medyków, którzy zostali zabici niedługo po tym na polu walki.
Na tym zakończyli rozmowę. Sakura dowiedziała się tyle ile potrzebowała. Teraz wystarczyło poczekać aż Kakashi się obudzi i opowiedzieć mu całą historię. On musi zaplanować, co dalej.
— Sakura, Kakashi się obudził.
— Już idę. Jak się czuje? Narzekał, że go coś boli? Ma jeszcze gorączkę?
—Nie powiedział jak się czuje, nie sprawdziliśmy mu również gorączki.
Sakura wstała zza biurka, Jiraiya poszedł w jej ślady i razem wyszli z gabinetu. Skierowali się prosto do sali srebrnowłosego. Siedział na łóżku. Miał zamknięte oczy. Na jego czole nadal było widać krople potu. Sakura podeszła do niego. On słysząc jej kroki, odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią. Ta aktywowała medyczne Jutsu i sprawdziła temperaturę.
— Cholera! Zamiast spadać to ta rośnie. Daliście mu ten lek na zmniejszenie gorączki?!
— Nie wiem. Ja dopiero przyszłam. Zaraz sprawdzę.
Sakura wyglądała na podenerwowaną. W końcu to był Hokage. Powinni o niego dbać bardziej niż o innych, oczywiście innych nie pomijając. Haruno wyrwała kartę pacjenta z rąk pielęgniarki. Sprawdzała wszystkie podane leki. Nie znalazła tam niczego, co zalecała. Kazała szybko podać coś na zbicie gorączki i oczywiście tabletki wzmacniające. Pielęgniarka posłusznie wykonała rozkaz swojej przełożonej.
— Co się dzieje z Tsunade? — Zapytał się zachrypniętym głosem Kakashi.
— Kakashi... Ona zapadła w śpiączkę. To był za duży stres. Jej organizm sam zareagował. Nie wiem, kiedy się wybudzi. Ty też prędko nie dojdziesz do siebie.
— Co ty mówisz. Ja się czuję bardzo dobrze! — W tym momencie zrzucił z siebie kołdrę i próbował wstać. Z powodu swojego osłabienia zachwiał się i upadł na Sakurę, która stała kilka centymetrów od niego. Razem wylądowali na podłodze. — Przepraszam! Nic ci nie jest?!
— Nie, ale mógłbyś ze mnie zejść? Nie jesteś za lekki. — Delikatnie się do niego uśmiechnęła. On z pomocą Jiraiyi wstał z niej. Siadł z powrotem na łóżku. Sakura podniosła się z podłogi i ręką wyprasowała swój fartuch. — Daj mi klucze do swojego mieszkania. Przyniosę Ci kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Wiesz, szczoteczkę do zębów, pastę, jakieś ręczniki i ubrania na zmianę.
— Kluczyki znajdują się w moim gabinecie. Powiedz, że ja cię przysyłam, bo inaczej nie wpuszczą cię do środka. Jiraiya mam do ciebie prośbę. Do czasu aż nie wydobrzeje proszę abyś zajął się obowiązkami Hokage. Shikamaru ci w tym pomoże.
— Dobrze, ale wiesz, że ja się do tego nie nadaje.
— Dlatego będzie pomagał ci Shikamaru. To jeden z najmądrzejszych shinobi w wiosce. Będzie dobrą głową klanu Nara. Tak właściwie to już nią jest. Z tego, co słyszałem to niedługo urodzi mu się dziecko, prawda Sakura?
— Tak. Temari jest w siódmym miesiącu. Dobrze. Jiraya pójdziesz ze mną do gabinetu Kakashiego, przepraszam, gabinetu szóstego? On musi wypoczywać.
— Proszę, mówcie mi po imieniu. Ten tytuł jakoś nie pasuje mi. — Westchnął
— Dobrze. Połóż się i spróbuj się przespać. Ja idę sprawdzić co z Tsunade i zajrzę do twojego gabinetu po te klucze.
Sanin wraz z doktorką wyszli z Sali, a Kakashi położył się pod kołdrą i zasnął. Sakura zaszła do Tsunade, ale nie zauważyła u niej żadnego pogorszenia stanu. Westchnęła. Nic na to nie mogła poradzić. To był porządny wstrząs. Wyszła z sali i wraz z Jirayą poszła do gabinetu Hokage. Przed drzwiami stał zamaskowany członek ANBU. Sakura powiedziała to, co kazał jej Kakashi. ANBU wpuścił ją do środka. Wyciągnęła z szuflady klucze do mieszkania srebrnowłosego. Wychodząc z gabinetu spotkali zabieganego Shikamaru. Przekazali mu informacje o tymczasowym zastąpienie Kakashiego przez Jirayę i o tym, że miał pomagać mu w ogarnięciu spraw związanych z obowiązkami Hokage. Ważniejsze dokumenty, które wymagały podpisu Kakashiego, mieli przynosić do szpitala. Sakura nie była zbytnio tym zadowolona. Hatake miał odpoczywać a nie przyjmować na siebie kolejny stres. Już go miał nadto. Po obgadaniu najważniejszych spraw i umówieniu się na następny dzień, Sakura rozdzieliła się z Saninem i ruszyła w stronę domu Kakashiego.
Włożyła klucz do zamka i go przekręciła. Usłyszała charakterystyczny zgrzyt zamka. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Ruszyła w stronę pokoju srebrnowłosego. Na górnej półce w jego szafie znalazła średniej wielkości torbę. W łazience znalazła jego szczoteczkę i pastę. W szafce były ręczniki. Wyciągnęła dwa kremowe i spakowała do torby. W komodzie znalazła szary dres i kilka podkoszulek. W dolnej szufladzie była bielizna srebrnowłosego. Spakowała wszystko do torby. Pomyślała czy czegoś nie zapomniała. Po krótkiej chwili chwyciła torbę i ruszyła w stronę drzwi. Zamknęła je na klucz i poszła do szpitala. Gdy po dziesięciu minutach znalazła się w Sali, w której leżał Kakashi, weszła po cichu zauważając, że ten śpi. W pomieszczeniu nie było żadnej pielęgniarki. Położyła torbę na podłodze koło szafki przeznaczonej dla pacjenta. Podeszła do karty pacjenta. Miał niedawno mierzoną temperaturę. Powoli mu spadała. Spojrzała na niego. Miał bardzo spokojny wyraz twarzy. Sakura zarumieniła się zdając sobie sprawę, że przygląda mu się przez dłuższy czas. Zaniepokojona tym, że w sali nie ma żadnej pielęgniarki wyszła z pomieszczenia i ruszyła do pokoju przeznaczonego dla pielęgniarek. Znajdowało się tam większość z nich. Sakura zrobiła się cała czerwona ze zdenerwowania.
— Dlaczego nie ma nikogo u Hokage?! Co by było gdyby nagle źle się poczuł?!
— P-p-przepraszam. Zrobiliśmy sobie przerwę, która nam przysługuje. — Odpowiedziała młoda pielęgniarka.
— Wszystkie na raz?! U Tsunade też nikogo nie ma?! — Krzyknęła zdenerwowana Sakura.
— J-j-jest tam Shizune. — Odparła starsza.
Sakura niewiele myśląc wyszła z pomieszczenia człapiąc drzwiami. Te prawie wyleciały z futryny. Ruszyła w stronę Sali, w której leżała Tsunade. Przy łóżku  czuwała Shizune. Trzymała ją cały czas za rękę, czekając aż blondynka ściśnie ją, co byłoby nadzieją, że się wybudzi.
Sakura podeszła bliżej. Wyjęła małą, lekarską latarkę, otworzyła delikatnie powieki Tsunade i zaświeciła latarką w jej źrenice. Nie zauważyła żadnego ruchu. Westchnęła. Jak na razie nie zapowiadało się na to, aby się wybudziła, ale na co ona liczy. Przecież nie wybudzi się po kilku godzinach. Popatrzyła jeszcze raz na Shizune. Była bardzo zmartwiona. Wyszła z sali i skierowała się do swojego gabinetu. Gdy już tam dotarła, zaczęła wypełniać papiery dotyczące pacjentów.

~***~

P.O.V. Kakashi

Wstałem z łóżka. Z powodu swojego osłabienia przewróciłem na Sakurę. Wywróciliśmy się. Podczas upadku miałem zamknięte oczy. Gdy je otworzyłem, ujrzałem młodą dziewczynę na której leżałem. Sakura poprosiła mnie abym z niej zszedł. Czułem jakieś dziwne uczucie. Pierwszy raz od kilku lat. Czułem jakby w moim brzuchu coś się ruszało, a przy okazji łaskotało mnie. Miała piękny uśmiech. Za jedno ramię chwycił mnie Jiraiya i pomógł wstać. Usiadłem na łóżku. Widziałem jak ona wstaje. Poprosiła mnie o klucze do mojego mieszkania. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę na temat chwilowego przejęcia moich obowiązków przez Jirayę, a następnie dwójka moim gości wyszła z sali. Położyłem się na łóżku. Morfeusz pomału zapraszał mnie w swoje objęcia. Długo się opierałem, ale w końcu się poddałem i zasnąłem.
"Stałem na środku pola bitwy. Wielka Czwarta Wojna Shinobi. Przede mną stał zamaskowany człowiek. W kilka chwil Naruto, z moją pomocą, rozwalił maskę naszego wroga. Nie wierzyłem w to, co widziałem. Tobi to tak naprawdę Obito! Myślałem, że on zginął wtedy pod tą skałą. Nagle pojawiłem się w całkiem innym miejscu. Było tam bardzo ciemno. Znajdowałem się pod skrzydłami Susanoo Sasuke. Blokował światło księżyca abyśmy nie wpadli w technikę Madary. Byli ze mną Sakura, Sasuke i Naruto. Znowu przeskok czasowy. Znajdowałem się w całkiem innym wymiarze. Przede mną kucał Obito. Nad nami wznosiła się Kaguya. Przed moimi oczami nagle zrobiło się biało. Obraz zaczynał się wyostrzać. Czułem ciepło na mojej ręce. Gdy obraz się wyostrzył ujrzałem Rin i moją rękę, która przebiła ją moim Chidori. Zemdlałem. Pojawiłem się w wiosce podczas ataku Paina. Byłem w ziemi. W moją stronę zaczął lecieć gwóźdź. Zmaterializowałem go dzięki mojemu sharinganowi. Nie wiem co się stało, ale siedziałem przy ognisku. Obok mnie siedział mój zmarły ojciec. W tej scenie zatrzymałem się dłużej. Powiedział coś, czego nie pamiętałem z przeszłości.
— W naszym klanie jest moc, którą wszyscy pragną. Dbaj o nią. Została zapieczętowana. Nie ujawni się tak szybko. Sam musisz dojść, co to jest i jak ją aktywować...
Nagle wyciągnął kunaia i wbił go prosto w moje serce..."
Przebudziłem się. Nikogo nie było w sali. Usłyszałem kroki. Pewnie idzie jakaś pielęgniarka. Udałem, że śpię. Drzwi się otworzyły. Do środka weszła jakaś kobieta. Nie widziałem kto. Miałem zamknięte oczy. Nagle wyszła. Po jej krokach byłem pewien, że jest zdenerwowana. Na mojej półce stała szklanka z wodą. Napiłem się kilka łyków i znowu położyłem się na szpitalnym łóżku. Tym razem sen znużył mnie szybciej niż poprzednio. Nic mi się nie śniło.

~***~

Sakura siedziała w swoim gabinecie. Na jej biurku znajdowało się pełno dokumentów, które musiała jeszcze wypełnić. Doszły jej obowiązki Tsunade. Było kilka minut przed godziną siedemnastą. Jej dyżur już dawno się skończył. Postanowiła zrobić sobie jeszcze kawę a następnie udać się na oględziny do pacjentów, w szczególności do Kakashiego i Tsunade.
Po spożyciu czarnego napoju wyszła ze swojego gabinetu. Udała się najpierw w stronę sali Tsunade, gdyż wiedziała, że tam zajmie jej mniej czasu.
Gdy była już na miejscu, stanęła przed wejściem i westchnęła. Pomału weszła do środka. Tsunade oddychała miarowo. Shizune wykończona całodniowym czuwaniem, usnęła z głową na łóżku blondynki. Sakura wzięła wolny koc i delikatnie okryła nim siostrzenicę Dana Kato.
Różowowłosa zbadała po cichu Senju i wyszła z sali. Udała się do Kakashiego. Srebrnowłosy siedział na swoim łóżku i czytał książkę, która nie wiadomo skąd wzięła się u niego w sali.
— Skąd masz tą książkę? — Spytała się Haruno.
— Jak się obudziłem to już leżała na moje szafce. Myślałem, że Pani doktor mi ją przyniosła. — Uśmiechnął się do niej, lustrując jej ubranie. Miała na sobie czarne spodnie, bordową bluzkę z białymi elementami oraz nieodzowny element lekarza, biały fartuch.
— Ja?! Nigdy w życiu! Te książki to zło. Muszę cię poprosić o odłożenie jej na szafkę. — Kakashi spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Sakura spojrzała na niego i westchnęła. — Muszę cię zbadać.
Po skończonej czynności, gdy miała już wychodzić, zapytała się jeszcze Hatake.
— Co zrobimy z tymi ludźmi? Jest dużo spraw niewyjaśnionych.
— Nie wiem jeszcze. Muszę to przemyśleć. Moja psychika jest porozrzucana. Ostatnie wydarzenia dały mi popalić. W szczególności spotkania z NIĄ.
Sakura już nic nie powiedziała. Wyszła z sali i skierowała się do swojego gabinetu. Czekała ją jeszcze masa roboty papierkowej.
— Po co się pakowałam na stanowisko zastępcy ordynatora? — Opuściła ramiona ze zrezygnowaniem.
Następnego dnia Kakashi czuł się trochę lepiej. Poprosił Jirayę, aby do niego przyszedł. Miał wysłać na zwiady kilku ludzi. Mieli być nimi Asuma, Ino, Choji dwójka ANBU. Misja miała polegać na znalezieniu miejsca pobytu ludzi, którzy ich niedawno zaatakowali.
— Ino? Przecież ona ma dziecko a Saia nie ma w wiosce.
— Jej dziecko ma jeszcze babcie, prawda? Jest potrzebna w razie jakby chcieli się z kimś skontaktować. — Powiedział stanowczym głosem przywódca wioski.
— Dobrze Kakashi. Wyślę ich najszybciej jak się da. — Odparł ze zrezygnowaniem Jiraya.
Po tych słowach Sanin wyszedł z sali i skierował się do gabinetu Hokage, obecnie zajmowanego przez niego.

W ciągu kilku minut wszyscy wezwani ludzie stawili się do gabinetu. Jiraiya wyjaśnił szczegóły Asumie. Wszyscy ruszyli jak najszybciej pod bramę i wyruszyli na misję.




Od Tasaka:

Hej wam kochani. Oddaje w wasze ręce ten rozdział. Jak można zauważyć myślniki są teraz wydłużone. Postaram się, aby utrzymać to do końca. W poprzednich rozdziałach będzie to poprawione za jakiś czas. Już jestem w trakcie poprawiania. Również prolog jest poddawany korekcie.

2 komentarze:

  1. No w końcu i jest rozdział 5 !!! :D Co do samego rozdziału to bardzo mi się podoba , coś zaczyna się dziać . Tak myślałam że to będzie syn naszej Tsunade ale jak można kogoś nie szukać jak się nie miało pewności ze ktoś nie żyje :( A Kakashi takie biedny w tym szpitalu , dobrze że ma taka Sakurę przy której już zaczyna mieć motylki w brzuszku hehe :D Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Wszytko postaram się wytłumaczyć, gdyż rozdział w którym to ma się pojawić nie jest jeszcze nigdzie opublikowany. Od ponad miesiąca męczę się z rozdziałem 9. Tutaj mam jeszcze jeden w zapasie poprawiony, ale nie wrzucę go bo jednak ten zapas chcę mieć.
      Ogólnikowo powiem tyle, że nie umiem pisać romansów :( Bardziej wychodzą mi jakieś dramaty. Dlatego też w tym opowiadaniu ten romans będzie naprawdę kiepski i nielogicznie zbudowany ;)

      Usuń

CREATED BY
Mayako