...

niedziela, 16 października 2016

VIII. Upadek

P.O.V. Sakura

Promienie słońca obudziły mnie z samego rana. Leżałam w swoim łóżku, w ubraniach, pod ciepłą kołdrą. Jak ja się tu znalazłam? Ostatnie, co pamiętam to objęcia Kakashiego. Potem odpłynęłam. Pewnie wtedy usnęłam, a on przyniósł mnie tutaj. Wstałam leniwie z łóżka i wyszłam z pokoju. W salonie na kanapie spał srebrnowłosy. Na swojej twarzy miał książkę. Nigdzie się bez niej nie rusza? Nie chcąc go budzić poszłam do swojego pokoju i wzięłam czyste ubrania, świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Musiałam wziąć prysznic.
Zdjęłam wczorajsze ubrania, włożyłam je do pralki i ustawiłam program na szybkie pranie. Weszłam pod prysznic, a po chwili ciepłe krople wody spływały wzdłuż mojego ciała.
Po niespełna dwudziestu minutach wyszłam spod prysznica. Jednym z ręczników owinęłam mokre włosy, natomiast drugim swoje ciało. Spojrzałam w lustro. Miałam ciemne cienie pod oczami. Byłam zmęczona całą tą sytuacją. Gdyby nie Kakashi, nie wiem co by teraz ze mną było. W głowie miałam nieczyste myśli. Miałam ochotę zabić Satoshiego za to, że Tsunade przeżyła taki szok.
W łazience było bardzo duszno od gorącej wody, która jeszcze kilka minut temu leciała ze słuchawki prysznica. Szybko wysuszyłam swoje włosy i ubrałam ubrania, po czym po cichu wyszłam z łazienki. Kakashi nadal spał. Widać było po nim, że w nocy nie spał. Obiecał mi, że będzie nade mną czuwał. Gdy na niego tak patrzyłam w moim brzuchu poczułam dziwne uczucie. Zrzuciłam to na głód, więc poszłam do kuchni przygotować nam śniadanie. W między czasie spojrzałam na zegarek. Było dwadzieścia po ósmej. Na dziesiątą miałam być w szpitalu. Z górnych półek wyjęłam dwa kubki i wstawiłam wodę na kawę. Z lodówki wyjęłam jajka. Zaczęłam robić jajecznicę. Gdy woda się zagotowała, zalałam nią kubki, a jajecznicę wyłożyłam na dwa duże półmiski. Poszłam do salonu obudzić Kakashiego, ale ten już nie spał, lecz czytał swoją książkę.
— Widzę, że już wstałeś — powiedziałam z założonymi rękoma na biodra. Zdjęłam je z nich i z innym tonem dodałam: — Kakashi... Dziękuję Ci za to, że byłeś i jesteś przy mnie.
— Sakura, nie musisz dziękować. Czułem, że powinienem być przy tobie. Wiem, że jest ci trudno. Tsunade jest dla ciebie jak druga matka. Dla mnie też nie jest obojętna. Sama przyznała mi, że traktuje mnie jak syna. Ja ją też po części traktuje jak matkę, której zabrakło, gdy byłem mały.
Wstał i podszedł do mnie, po czym mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, ale po chwili oderwałam się od niego i zaciągnęłam na śniadanie.
— Zapewne jesteś głodny. Przygotowałam nam śniadanie. Jajecznica nie jest może tak dobra jak twoja, ale myślę, że jest jadalna. — Uśmiechnęłam się do niego.
Coś sobie uświadomiłam. Nigdy nie miałam okazji jeść z nim w jednym pomieszczeniu. Zawsze odmawiał jedzenia mówiąc, że nie jest głodny lub po prostu odchodził gdzieś tak, aby nikt go nie widział. Czy zdejmie maskę? Od ośmiu lat zastanawiam się co ukrywa pod tym materiałem..
Zszokowana usiadłam na jednym z kuchennych krzeseł, a on usiadł na przeciwko mnie. Patrzyłam się na niego z zaciekawieniem. Chyba to zauważył, bo spojrzał się na mnie tym jego dziwnym spojrzeniem.
— Coś się stało? — powiedział jakby od niechcenia.
— Zamierzasz jeść w masce?
I wtedy zdarzył się cud. Kakashi chwycił za róg swojej maski i powoli zdjął ją na szyję. Nie wiem dlaczego ją nosił. Jedyną rzeczą, jaką miał do ukrycia to mały pieprzyk na brodzie. Miał piękne męskie rysy twarzy. Zdając sobie sprawę z tego, że zaczęłam się w niego wpatrywać jak w świętego, szybko skierowałam swój wzrok w talerz i zaczęłam jeść. On poszedł w moje ślady.
Po skończonym śniadaniu zaczęłam zmywać talerze, a Kakashi udał się do łazienki, aby się trochę odświeżyć.
Pół godziny później wyszliśmy z mojego domu. Ja skierowałam się do szpitala, a Kakashi do swojego gabinetu. Dzisiaj prawdopodobnie przybędzie Gaara.

Odkąd Sasuke nie ma w wiosce, czuje się bezpieczniejsza. Nadal boję się, że coś mi zrobi. Przez to, co zrobił mi w świecie genjutsu zaczęłam go unikać. Wtedy na naszym wspólnym spotkaniu po powrocie Kakashiego, widziałam go pierwszy raz od kilku miesięcy. Poprosiłam Tsunade, aby nie dawała mi żadnych misji. Pozwoliło mi to na skuteczne unikanie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Sasuke jest silny i nie łatwo go zranić, więc była minimalna szansa na jego obecność w szpitalu.
Po dziesięciu minutach powolnego spaceru dotarłam do szpitala. W moim gabinecie założyłam czysty fartuch i udałam się na wcześniejsze oględziny pacjentów, gdyż zegarek wskazywał, że za piętnaście minut zaczynam zmianę. W szpitalu był mały ruch, mimo że nie było już tak wcześnie.
Oględziny zajęły mi godzinę. Zdecydowałam się wypuścić trójkę pacjentów. Na sam koniec udałam się do Tsunade. Nie zdziwił mnie fakt, że Jiraiya jak i Shizune byli w sali. Oboje drzemali na swoich krzesłach. Sanin wyglądał na strasznie zmęczonego. Czuwał przy swojej ukochanej odkąd zapadła w śpiączkę. Jedynymi momentami, gdy pojawiał się u siebie w domu, był czas jak przeganiałam go ze szpitala. Podeszłam do blondynki leżącej na łóżku. Wzięłam jej chudą rękę w dłoń. W śpiączce była już drugi tydzień. Martwiłam się przez to o nią. Nagle poczułam delikatny uścisk ręki. Szybko spojrzałam na twarz Tsunade. Widziałam jak pomału otwiera oczy. Z moich zaczęły lecieć łzy. Nareszcie!

P.O.V Tsunade

Poczułam jak ktoś bierze moją rękę w swoje dłonie. Przed sobą widziałam tylko mały promyk światła. Tak już od kilkunastu dni. Nic nie mogłam zrobić. Moje ciało nie reagowało na żadne moje polecenie. Od kilku dni słyszę jak ktoś coś mówił. Rozpoznawałam te głosy. Przeważnie byli to Jiraiya, Shizune i Sakura. Kilka lat temu czułam się podobnie. Był to czas, kiedy Pain zaatakował wioskę. Zdawałam sobie sprawę, że znowu zapadłam w śpiączkę. Ale dlaczego? Przecież nie wykorzystałam w ogóle czakry podczas ataku mojego… syna. Czyżby to przez stres spowodowany tym, że ujrzałam go po tylu latach? A może przez to, że on mnie nienawidzi? Może ma rację? Nie potrafiłam go ochronić i dlatego mi go zabrano. Ale dlaczego? Dlaczego to właśnie on musiał być tym, którego porwano? Gdyby nie to, że opiekowałam się Shizune, dawno nie byłoby mnie na tym świecie. Po jego utracie załamałam się, ale ta mała dziewczynka z wtedy bardzo mi pomogła. Zawsze próbowała mnie rozweselić.
Nie mogę się poddawać. Muszę się wybudzić i zobaczyć się jeszcze raz z moim synem. Muszę mu wszystko wyjaśnić. Nie spocznę dopóki mi nie wybaczy. Niszczenie raz spróbowałam ruszyć choć trochę jedną z moich kończyn. Udało się! Moja ręką delikatnie zacisnęła się na ręce osoby, która ją trzymała. Teraz czas na kolejny ruch. Muszę rozszerzyć to światło. Muszę otworzyć oczy. Próbuje z całych sił. Znowu się udało. Ujrzałam światło. Zamglony widok i rażące światło. Po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do otoczenia. Moja rękę trzymała Sakura. Pomału rozejrzałam się po pomieszczeniu. Obok mnie spał Jiraya, a pod oknem Shizune. Cały czas przy mnie czuwali?
— Jiraiya! Shizune! Ona się obudziła! Tsunade słyszysz mnie? — Dziewczyna ze łzami w oczach krzyczała na pozostałą dwójkę.
Słyszałam jak przez ścianę. Ile ja dokładnie byłam w tej śpiączce?
Poczułam suchość w gardle. Chciałam się odezwać na znak, że ich słyszę, ale nie pozwalało mi uczucie suchości. Podbiegła do mnie zapłakana Shizune i delikatnie włożyła swoją rękę pod moją głowę, a drugą chwyciła szklankę z wodą i pozwoliła mi się napić. Po chwili to uczucie minęło i mogłam powoli się odezwać.
— Dziękuję — powiedziałam z dobrze słyszalną chrypką. —  Gdzie ja jestem? — Zadałam głupie pytanie, bo dobrze wiedziałam gdzie się znajduje. Rozpoznałabym te sale nawet po omacku.
— W szpitalu. Byłaś w śpiączce przez ponad dwa tygodnie. Jak się czujesz? — zapytał mnie z troską Jiraiya, który klękał przy moim łóżku.
— Jestem zmęczona. Mogę jeszcze wody?
— Tak! Oczywiście! — Shizune znowu nalała wody do szklanki i wykonała ten sam ruch co przedtem.
— Pójdę po Kakashiego. Musi wiedzieć, że się obudziłaś — powiedziała Sakura ocierając łzy. — Shizune zajmij się nią. Ja niedługo wrócę.
I wyszła z sali. Czując wzmożone zmęczenie zamknęłam oczy i zapadłam w sen...

~***~

Sakura biegła jak najszybciej do Kakashiego. Po chwili była przed jego gabinetem. Nie pukając weszła do środka i wpadła na właśnie wychodzącego Hatake. Ten zawadził o dywan i upadł na podłogę. Ich spojrzenia zeszły się ze sobą. Spoglądali w swoje oczy. Zrobili się czerwoni na twarzy. Kakashi nie miał na sobie maski. Był w trakcie jej zakładania, zanim Sakura na niego wpadła. Ich usta były kilkanaście centymetrów od siebie, a ta odległość zmniejszała się z każdą sekundą.
Nagle do pomieszczenia weszły dwie osoby. Czarnowłosy chłopak w tradycyjnym stroju Junina wioski liścia oraz czerwonowłosy chłopak w stroju Kazekage. Za nimi stała grupka ludzi, którzy czekali na komendę do wejścia. Jeden chłopaków odchrząknął, a dwójka leżąca na podłodze momentalnie wstała i odeszła od siebie, otrzepując i poprawiając przy tym ubrania.
— Nie przeszkadzamy? — powiedział ironicznie Sasuke.
— Przyszłam powiedzieć, że Tsunade się wybudziła — oznajmiła nadal czerwona Sakura.
— Co?! Co się stało babuni Tsunade, dattebayo?! — krzyknął zdenerwowany nagłą informacją Naruto.
— Naruto wyjaśnię Ci to później. Teraz zapewne śpi. Musi być zmęczona. Wybaczcie, ale muszę już iść. Będę w szpitalu.
Gdy to powiedziała ruszyła w stronę drzwi, jednak zanim wyszła Sasuke złapał ją za przedramię na tyle mocno, że zostawił na nim czerwony ślad. Ona się mu wyrwała i wybiegła z gabinetu. Kakashi zmroził Uchihe wzrokiem, po czym spojrzał na zdezorientowanego Gaarę.
— Wejdźcie dalej — powiedział przywódca wioski Liścia i zasiadł za biurkiem. — Jak wam minęła podróż?
— Całkiem dobrze. Nie mieliśmy żadnych problemów — odpowiedział Gaara siadając na kanapie pod ścianą.
— Pewnie jesteście zmęczeni. Gaara, przydzieliłem dla ciebie małe mieszkanie niedaleko mojego. Dla was dziewczyny przydzielone zostało mieszkanie niedaleko szpitala. Niestety nie jest zbyt duży i posiada tylko jeden pokój, więc jedna będzie musiała spać na kanapie.
— To nie będzie konieczne. Matsuri może spać u mnie. — Gaara wstał i podszedł do dziewczyny, po czym ją przytulił. — Prawda kochanie? — Zwrócił się do niej a ona przytaknęła kiwnięciem głowy.
Wszyscy, oprócz Maki, zdziwili się ze względy na to, że Gaara nie okazywał uczuć przez wiele lat.
— W takim razie niech tak będzie — odezwał się Hatake po krótkiej ciszy. — Sasuke masz złożyć dokładny raport i to jak najszybciej — powiedział w stronę Uchihy z chłodnym spojrzeniem. — Teraz reszta może iść. Chciałbym porozmawiać z Kazekage na osobności.
— Tak! — odpowiedzieli wszyscy na raz i wyszli z gabinetu.
Dwójka ANBU dostała polecenie od Hokage, aby pokazać mieszkania gościom. Naruto i Sai skierowali się w stronę szpitala. Sasuke stanął przed drzwiami i nie wiedział co ma zrobić. Dostrzegł dziwne spojrzenie swojego byłego senseia sprzed kilku chwil. Przez chwile stał w miejscu, ale zaraz ruszył w stronę cmentarza.
Kakashi rozmawiał z Gaarą o porwaniu Kankurou. Czerwonowłosy opowiedział dokładny przebieg tego wydarzenia. Niestety oni też nie mogli dostrzec pieczęci wykonywanych przez Satoshiego. Blondyn wykonał ten sam ruch, co w przypadku Hany. Swoją prawą dłoń przyłożył do lewej strony klatki piersiowej lalkarza, a ten tylko upadł na ziemię. Po tym wszyscy uciekli, a Gaara wysłał kilka ludzi, aby ich śledzili. Niestety na nic to się zdało. Kakashi powiedział Gaarze, że znają już położenie kryjówki Gekko i w między czasie zdał wszystkie informacje dotyczące tej grupy, gdyż wiedział, że nikt z wysłanych osób do Suny nie wiedział, co się tam wydarzyło. Po rozmowie Hatake odprowadził Gaarę do jego tymczasowego mieszkania. On sam udał się do szpitala.
Po około dziesięciu minutach był już na miejscu. Wszedł do sali, gdzie leżała Tsunade i ujrzał ją siedzącą na łóżku i jedzącą już dwunastą miskę z ramen.
— Musiałaś naprawdę zgłodnieć przez te tygodnie. — Podszedł bliżej i przytulił blondynkę. — Tak się cieszę, że się obudziłaś.
— Ja też się z tego cieszę. Kakashi... Wiadomo coś o moim synu? Znaleźliście go?
— Wiemy gdzie mają swoją kryjówkę. Twój stary kompan z drużyny nam pomógł.
— Orochimaru jest w wiosce?! — spytała się z widocznym zdenerwowaniem.
— Nie martw się. Jest już w lochach. Podpadł mi i nie miałem innego wyboru.
Nagle do sali weszła Sakura. Ujrzała srebrnowłosego siedzącego obok Tsunade. Na jej twarzy można było zauważyć widoczne rumieńce. Spod jego maski również wystawał obfity, czerwony placek. Oboje natychmiast przypomnieli sobie sytuację sprzed kilku godzin, kiedy to nie doszło do ich pocałunku.
— Są wyniki twoich badań. Jutro wypuszczę cię ze szpitala — oznajmiła Sakura.
— W takim razie muszę przydzielić kilka osób do twojej ochrony.
— Nie trzeba. Nie jestem małym dzieckiem — odpowiedziała oburzona Tsunade.
— Wiem, że nie jesteś, ale jesteś po długiej śpiączce, a na dodatek nie jesteśmy pewni czy Gekko nie zaatakuje znowu. — Stanowczym głosem, Kakashi zakończył dyskusję.
Nagle do sali wpadł Shikamaru i oznajmił, że do wioski przybyła grupa poszukująca Gekko z Asumą na czele. Kakashi pożegnał się z Tsunade i Sakurą, po czym ruszył wraz z Shikamaru do swojego gabinetu.





----
Ufff... Jest rozdział. Tylko nie krzyczcie, że się tak wlekłam z nim. Po prostu jak większość osób zauważyła rozpoczął się rok szkolny a ja nie mam zbytnio czasu i moje lenistwo zwiększyło się o 120%.
Jutr... to znaczy dzisiaj, wezmę się za poprawę kolejnego rozdziału i postaram się go wrzucić jak najszybciej. 
Tym oto sposobem żegnam się z wami. :)

2 komentarze:

  1. No i w końcu jest rozdział, tak cie ciesze !!! :D Fajne zachowanie Kakashiego ,ze się opiekuje Sakura a ta chyba coś zaczyna czuć do niego no ale to w końcu paring Kakasaku wiec coś się musi zacząć dziać :D Ale dalej dużo tajemnic jest miedzy innymi z synem Tunade i z Hana od kakashiego :D Czekamy na next , pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, że się z rozdziałem opierdzielałam, ale jak już wspomniałam... mam lenia.
      Jednak już zabrałam się za następny.
      Z biegiem czasu będzie odkrywanych więcej informacji o każdym z nich, ale coś się boję, że to spierdzieliłam...

      Usuń

CREATED BY
Mayako